Górskie korony, czyli pasma pełne wyzwań
Ciekawość - to ona jest motorem wielu ludzkich poczynań i z pewnością motywowała także naszych przodków, którzy zaczęli zapuszczać się w niedostępne góry. Motywowała do czegoś nieprzynoszącego namacalnych korzyści, a nawet - w opinii innych - kłócącego się ze zdrowym rozsądkiem.
Co tam wysiłek i niebezpieczeństwa! Jeśli tylko w okolicy był jakiś punkt, górujący nad resztą, to wcześniej czy później musiał znaleźć się śmiałek, który zapragnie tam dotrzeć. I tak zaczęły padać kolejne “bastiony”.

Gdzie jest szczyt ludzkich możliwości?
Pierwsze udokumentowane wejście na szczyt Śnieżki miało miejsce już w roku 1465, Mont Blanc został zdobyty w roku 1786, a Rysy w 1860. W XX wieku marzeniem najodważniejszych wspinaczy było to, by stanąć na dachu świata. Gdy Sir Edmund Hillary wraz z Tenzingiem Norgayem wdrapali się na Mount Everest, mogło się wydawać, że entuzjazm górskich zdobywców zostanie nieco ostudzony. W końcu wejść wyżej już się nie da. Skoro nie może być wyżej, to niech będzie trudniej. Gdy już ludzka noga stanęła na wszystkich ośmiotysięcznikach, postanowiono po raz kolejny sprawdzić granicę ludzkich możliwości. Wyzwaniem stało się zdobywanie ośmiotysięczników zimą. Ta ekstremalna rywalizacja zakończyła się 12 miesięcy temu - po tym jak 16 stycznia 2021 roku zespół Szerpów zameldował się na wierzchołku K2.
Ukoronowanie górskiej pasji
Do zdobywania gór można podchodzić zadaniowo - wybrać cel, wdrapać się na wierzchołek i po zejściu napawać się sukcesem. Ale są też i tacy śmiałkowie, którzy wolą realizować wieloetapowe projekty, rozciągnięte w czasie na miesiące, a częściej na lata. Ktoś kiedyś zauważył, że pojedyncze wyzwania można łączyć w grupy, wedle jakiegoś logicznego klucza. I tak powstały korony, które rozpalają dziś wyobraźnię niejednego miłośnika gór. A ponieważ ta forma eksploracji nosi znamiona kolekcjonerstwa, jeszcze bardziej można się od niej uzależnić. Co gorsza, wspomnianych koron jest tyle, że niemal każdy średniozaawansowany miłośnik wędrowania jest w stanie znaleźć coś dopasowanego do własnych umiejętności. Jeśli zauważysz, że każdy Twój urlop podporządkowany jest temu, by zdobyć kolejny skalp do korony, powinna zapalić Ci się lampka ostrzegawcza. Góry są jak nałóg.
Korony dla wyczynowców
Największą siłę przebicia mają oczywiście te najtrudniejsze wyzwania. To na nich głównie koncentrują się media, a na ich zdobywców spływa fejm skutkujący zaproszeniami do telewizji czy prelekcjami w szkołach. Niestety, ze względu na skalę trudności, uwarunkowania sprzętowe i koszty, większości śmiertelników zostaje pasjonowanie się relacjami z takich wypraw.
Korona Himalajów i Karakorum
Aby dołączyć do grona jej zdobywców, należy wspiąć się na wszystkie ośmiotysięczniki - 10 leżących w Himalajach oraz 4 w Karakorum. Jako pierwszy, w roku 1986, dokonał tego Reinhold Messner. Rok po nim ta sztuka udała się Jerzemu Kukuczce. Obecnie (stan na 01.2022) na liście zdobywców Korony Himalajów i Karakorum widnieją 44 nazwiska. W tym gronie znajdziemy 3 Polaków. Oprócz wspomnianego Kukuczki, są tam także: Krzysztof Wielicki oraz Piotr Pustelnik. W tym elitarnym zestawieniu najwięcej reprezentantów (7) ma Italia.
Mamy też jeszcze jeden powód do dumy. Jeśli zsumujemy dokonania polskich himalaistek, okazuje się, że nasze panie stawały już na szczytach wszystkich ośmiotysięczników. Ostatni - Kanczendzonga - zdobyty został w roku 2009 przez Kingę Baranowską, co oznacza, że Polki dokonały tego, jako pierwsze.
Zdobywcy KHiK zwykle kolekcjonowali szczyty przez długie lata. W roku 2019 Nepalczyk Nirmal Purja dokonał czegoś, co zszokowało cały świat - wszedł na wszystkie 14 szczytów w zaledwie 189 dni!
Korona Ziemi (ang. Seven Summits)
To projekt dla wspinaczy, którzy odkryli w sobie żyłkę podróżnika lub podróżników niebojących się wspinaczki. Nie może być inaczej, skoro celem jest zdobycie najwyższych wierzchołków na wszystkich siedmiu kontynentach. Chociaż w porównaniu z Koroną Himalajów i Karakorum, gór jest tu o połowę mniej, to odległości pomiędzy kolejnymi szczytami z pewnością nie ułatwiają zadania. Dalekie wyjazdy w słabo dostępne zakątki globu generują też spore koszty. Wierzchołki znajdujące się na liście bardzo trudno sprowadzić do wspólnego mianownika, bo jak porównywać Górę Kościuszki (2228 m n.p.m.) do Mount Everestu (8848 m n.p.m.)?
Pierwszym zdobywcą Korony Ziemi był Amerykanin Richard Bass. Tego wyczynu dokonał w roku 1985. Lista osób, którym się to udało, jest dosyć długa. Obecnie znajdziemy na niej 26 nazwisk naszych rodaków. Ciekawostką jest fakt, że najmłodszą osobą, która do górskiego CV mogła wpisać kulminacje wszystkich kontynentów, jest Amerykanin Jordan Romero, który dokonał tego w wieku zaledwie 15 lat.
Koronka Ziemi
Brzmi niewinnie? Koronka składa się ze szczytów, które uważane są za drugie najwyższe na siedmiu kontynentach. Użyte zdrobnienie nie oznacza jednak, że poziom trudności spada. Już sam fakt, że zamiast na Mount Everest trzeba wejść na K2 powoduje, iż na zdobycie “Koronki” porywają się jedynie wytrawni himalaiści.
Wybrane korony na Starym Kontynencie
Ciekawych wyzwań można też szukać nieco bliżej domu, bo i na Stary Kontynent dotarła moda na kolekcjonowanie szczytów według uprzednio przyjętego klucza. Zdobywanie europejskich koron nie będzie aż tak ekstremalnym zajęciem, jak aktywności opisywane wcześniej. Do tego wyprawy o zasięgu “lokalnym” nie powinny aż tak drenować kieszeni.
Korona Europy
Jeśli zdecydujesz się rozpocząć ten projekt, przed Tobą nie lada wyzwanie! Największa trudność nie będzie jednak związana z niebotycznymi wysokościami i skrajnie trudnym terenem, ale z koniecznością zdobycia aż 46 szczytów. By zaliczyć zadanie, trzeba odwiedzić każde z europejskich państw. Ba! Nawet te, których mały kawałek zahacza o Stary Kontynent. Pocieszenie? W wielu przypadkach słowo “szczyt” stosowane jest na wyrost. Wszak Wzgórze Watykańskie ma tylko 75 metrów, a 14 pozycji nie przekracza tysiąca metrów w pionie. Wzniesień powyżej 3 tysięcy metrów jest raptem 5 (lub 6, jeśli przyjmiemy tezę, że najwyższym punktem Włoch jest Mont Blanc de Courmayeur).
Za pierwszego zdobywcę Korony Europy uznawany jest Brytyjczyk Ginge Fullen, który projekt ten zamknął w 1999 roku, po 7 latach wojaży. Na pierwszego Polaka z takim tytułem musieliśmy poczekać do roku 2016, gdy wszystkie szczyt skompletował Krzysztof Kapes-Kowalski. Trzy lata później sukces mogła ogłosić pierwsza Polka - Paulina Klonowska-Woźniak. Jak dotąd na liście zdobywców widnieją nazwiska czwórki naszych rodaków.
Korona Gór Unii Europejskiej
Stosując duże uproszczenie można stwierdzić, że jest to skrócona (do 27 szczytów) i lekko zmodyfikowana wersja Korony Europy, obejmująca jedynie góry, które leżą na terenie państw należących do UE (niekoniecznie w samej Europie). Jeśli zdecydujesz się rozpocząć ten projekt, ułatwieniem będą zasady poruszania się po Strefie Schengen (w przypadku państw, które podpisały ten traktat). Za to - w odróżnieniu od zbieraczy Korony “kontynentalnej” - musisz przygotować się na eksplorację dalekich wysp: Azorów, Teneryfy oraz Antyli.
Munrosy
Z Korony Gór Unii Europejskiej, ze względów politycznych, nie tak dawno wypadł najwyższy szczyt Wielkiej Brytanii - Ben Nevis (1345 m. n.p.m.). Wzniesienie to będzie za to celem “munros baggers” [ANG], czyli miłośników gór, którzy kolekcjonują szkockie wzniesienia liczące ponad 3000 stóp (914 metrów), nazywane “munrosami”. Mimo, że w tym przypadku zadanie koncentruje się na stosunkowo niewielkim obszarze, z pewnością nie należy do łatwych. Dość powiedzieć, że na głównej liście są aż 282 wzniesienia. Podobno tytułem zdobywcy tej wymagającej korony może się dziś pochwalić już ponad 6 tysięcy osób.

Korona Gór Słowacji
To jedno z popularniejszych wyzwań, jakich podejmują się Polacy. Korona Gór Słowacji liczy 48 szczytów. Najniższym jest Bradlo, sięgające zaledwie 543 metrów, najwyższy Gerlach (2655 m n.p.m.). Wejście na niego możliwe jest wyłącznie z licencjonowanym przewodnikiem. Ale spokojnie! Bardzo wymagające wzniesienia w KGS stanowią margines. Jedynie cztery wierzchołki z tej korony liczą sobie ponad 2 tysiące metrów.
Wielka Korona Tatr
Jeśli szukasz nieco trudniejszych wyzwań, ale nie zamierzasz zbyt daleko jechać, zainteresuje Cię Wielka Korona Tatr. Projekt ten, chociaż dotyczy terenów położonych na terenie Słowacji, wyraźnie nawiązuje do Korony Himalajów i Karakorum. To, że tu także należy zdobyć 14 szczytów nie jest przypadkiem. Do WKT wybrano… “ośmiotysięczniki”, ale z tą różnicą, że w azjatyckim pierwowzorze liczono ich wysokość w metrach, a tutaj za miernik przyjęto stopy. Najniższym szczytem Wielkiej Korony Tatr jest Pośrednia Grań – 2441 m n.p.m. (8009 stóp), najwyższym - rzecz jasna - Gerlach 2655 m n.p.m. (8743 stóp).
Trzeba pamiętać, że jest to propozycja skierowana do taterników swobodnie poruszających się poza szlakiem, gdyż tylko na 3 wierzchołki prowadzą znakowane ścieżki. Do tego barierą może okazać się suma podejść wynosząca 8160 m. Chociaż wszystkie góry znajdują się w obrębie jednego pasma, to i tak trzeba liczyć się z pokonaniem sporego dystansu - 57,9 km. W roku 2020 w rekordowo krótkim czasie komplet szczytów WKT zdobył Kacper Tekieli. Zajęło mu to zaledwie 37 godzin i 28 minut.
Turystyczna Korona Tatr
Ta wersja również jest wymagająca, bo trzeba zdobyć 60 szczytów, w tym aż 47 mierzących ponad 2 tysiące metrów. Sporym ułatwieniem jest jednak to, że TKT omija wzniesienia, do których nie prowadzi żaden turystyczny szlak. Dlatego najwyższym punktem na mapie, są Rysy 2503 m n.p.m., a nie Gerlach. O ile w Wielkiej Koronie Tatr znalazły się jedynie wzniesienia położone po słowackiej stronie, tutaj mamy okazję poznać szczyty leżące w granicach dwóch państw.
Korona Gór Republiki Czeskiej
Tym, którzy nie zamierzają zbyt wysoko się wspinać, polecić można Koronę Gór Republiki Czeskiej. Chociaż do zdobycia jest aż 81 szczytów, tylko 16 ma więcej niż 1000 metrów. Najwyższa w tym zestawieniu jest Śnieżka (1603 m n.p.m.).
Wielka Korona Beskidów
By dołączyć do grona zdobywców Wielkiej Korony Beskidów, należy zaliczyć 4 mniejsze korony: Beskidów Polskich (10 szczytów), Beskidów Czeskich (6 szczytów), Beskidów Słowackich (9 szczytów) oraz Beskidów Ukraińskich (11 szczytów). Najniższy jest Smilniansky vrch (749 m n.p.m.), najwyższa Howerla (2061 m n.p.m.).
Korona Sudetów
Składają się na nią 22 szczyty położone po obu stronach granicy polsko-czeskiej. 9 liczy sobie ponad 1000 metrów. Najwyższa w tym zestawieniu jest Śnieżka (1603 m n.p.m.)

Korony z naszego podwórka
Na koniec coś dla tych, którzy dokonując górskich podbojów, nie zamierzają przekraczać granic. Korony znajdujące się w stu procentach na terenie Polski, nie będą wymagające. Można by rzec, że są w zasięgu każdego, kto troszeczkę chodzi po górach. Niektóre wydają się być nieco naciągane. Czasami wręcz dobór wzniesień lekko zakrawa o absurd.
Korona Gór Polski
Jak łatwo się domyślić, znajdziemy tu najwyższe wzniesienia wszystkich pasm, które leżą na terenie Polski. By zaliczyć zadanie, należy odwiedzić 28 szczytów. Najniższa w tym zestawieniu jest Łysica (614 m n.p.m.), najwyższe są Rysy (2499 m n.p.m.). Ten ostatni wierzchołek jako jedyny przekracza 2 tysiące metrów. Połowa wzniesień nie sięga nawet tysiąca. Liczba oficjalnych zdobywców KGP (czyli takich, którzy zdobyli wymienione szczyty i dopełnili niezbędnych formalności) powoli dobija do 4 tysięcy.

Korona Beskidów Polskich
Żeby dołączyć do grona zdobywców KBP, należy zaliczyć kulminacje Beskidu Makowskiego, Małego, Niskiego, Wyspowego, Śląskiego, Sądeckiego oraz Żywieckiego, a także Pienin, Gorców i Bieszczad. Najwyższym szczytem będzie tu Babia Góra (1725 m n.p.m.). Chociaż to wyzwanie nie należy do szczególnie trudnych, może stać się początkiem dłuższej przygody, polegającej na zdobywaniu najważniejszych wzniesień w całych Beskidach.
Korona Sudetów Polskich
To zadanie nie tyle dla zaprawionych górołazów, co tropicieli. Na liście miejsc do odwiedzenia znajdują się bowiem wzniesienia tak niepozorne, że największą trudność może stanowić odnalezienie ich na mapie. Pomysłodawcy tego projektu umieścili tu takie punkty, jak Popiel - mierzącą 284 metry, kulminację Równiny Świdnickiej. Na ten niepozorny kopiec, położony gdzieś pośród pól, nie prowadzi żaden znakowany szlak. Podobnych perełek jest tu więcej, chociaż - żeby nie było zbyt płasko - przeplatają się one z pełnoprawnymi górami, na czele ze Śnieżką (1603 m n.p.m.).

Korona niejasności i sporów
Przyszłym zdobywcom różnego rodzaju koron zadania nie ułatwiają spory przedstawicieli świata nauki. Geografowie często nie potrafią definitywnie ustalić, która góra jest wyższa albo czy rzeczywiście leży, tam gdzie zgodnie z regulaminem powinna leżeć. A jeśli do miana punktu obowiązkowego pretendują dwa miejsca, przezorni kolekcjonerzy wzniesień wolą nie ryzykować i często zaliczają obie opcje. Dlatego po zdobyciu Mont Blanc (4810 m n.p.m.) lepiej jeszcze wejść na Elbrus (5642 m n.p.m.), a do Góry Kościuszki (2230 m n.p.m.) dobrze jest dorzucić Puncak Jaya (4884 m n.p.m.). Żeby nie było - takie nieścisłości znajdziemy też na polskim podwórku 🎥. Chełmiec czy Borowa? Skopiec czy na Baraniec? To częste dylematy naszych rodzimych zdobywców. Dylematy, których może nie warto rozstrzygać. W końcu każdy pretekst jest dobry, by wydłużyć sobie trasę lub zorganizować dodatkowy wypad w góry.